Stefan Grabiński
Księga ognia
Wydawca: Code Red Tomasz Stachewicz
ul. Sosnkowskiego 17 m. 39
02-495 Warszawa
http://www.bookrage.org
Czy od patrzenia w ogień można popaść w obłęd?
Świat opowiadań Grabińskiego zamieszkują ludzie racjonalni: uczeni, inżynierowie, wreszcie prości robotnicy, za każdym razem jednak (no, prawie za każdym) trzeźwo myślący i raczej nieskłonni do bezrefleksyjnej wiary w zjawiska nadprzyrodzone. Świat ten także zdaje się nie sprzyjać takim zjawiskom: to uporządkowana, racjonalna rzeczywistość, miasto, masa, maszyna. A jednak i tam zdarzają się rzeczy dziwne, nie do ogarnięcia rozumem.
Głównym bohaterem tego, wydanego po raz pierwszy w roku 1922, zbioru opowiadań jest - oczywiście - ogień. Jego siła manifestuje się na różne sposoby; przeważnie niosąc zniszczenie, lecz również stając się symbolem ludzkich dążeń do nieśmiertelności ("Pirotechnik") a także objawieniem boskiej mocy ("Zielone świątki"). Przede wszystkim jednak jest to siła, która potrafi w niesamowity sposób wpływać na ludzką psychikę. Grabiński często pokazuje ludzi ogarniętych jakąś obsesją, która prędzej czy później niszczy im życie; nie inaczej jest i tutaj. Czytelnik ma okazję oglądać całą galerię postaci, na których ogień odcisnął swoje piętno i wziął ich niejako pod swoją władzę. Ofiarą ognia może być "Czerwona Magda" - prosta dziewczyna, która dzięki tajemniczym właściwościom swej psychiki potrafi rozniecać pożary, nie będąc tego świadomą. Ofiarą staje się strażak, który, owładnięty obsesją walki z ogniem, zaczyna traktować go jak żywą istotę i jest przekonany, że potrafi się komunikować z rządzącymi nim "żywiołakami". Małżeństwo, które wbrew ostrzeżeniom buduje dom na "Pożarowisku" popada w coraz silniejszą piromanię, cały czas przy tym pozostając w przekonaniu, że są w stanie wszystko kontrolować (skojarzenie z nałogiem nasuwa się samo). Obserwujemy wreszcie kuriozalny przypadek człowieka, który, z bliżej niewyjaśnionych przyczyn, nie jest w stanie odczuwać pożądania i uprawiać seksu inaczej, jak tylko w pobliżu szalejącego pożaru (gdybyż biedakowi wystarczył ogień na kominku!).
Grabiński zdaje się przekonywać czytelnika, że ogień jest żywą, myślącą i obdarzoną własną wolą istotą. Chciałoby się jednak powiedzieć jak Tewje Mleczarz: ale z drugiej strony... Z drugiej strony, mimo wszystko autor zostawia furtkę dla racjonalnej interpretacji przedstawionych zjawisk. A może obserwujemy nie tyle działanie nadprzyrodzonych sił (że tak użyję tego uproszczenia), tylko stopniowe popadanie bohaterów w obłęd? Widać to szczególnie w opowiadaniach "Zemsta żywiołaków" i "Pożarowisko", w których początkowa ostrożność bohaterów wobec siły żywiołu stopniowo przeradza się w coraz większą brawurę i coraz śmielsze wyzwania rzucane niebezpieczeństwu, aż do całkowitego jego lekceważenia. Z kolei negatywnie na tym tle wyróżnia się opowiadanie "Gebrowie", gdzie autor niejako "poszedł na łatwiznę", osadzając akcję w szpitalu psychiatrycznym i w ten sposób z góry usprawiedliwiając działania postaci; całe opowiadanie zresztą wygląda tak, jakby głównym celem autora było popisywanie się jak największym, barokowym wręcz przepychem języka i opisów, realizm przedstawianych wydarzeń zostawiając gdzieś daleko na bocznym torze. Ale to wyjątek, większość opowiadań mimo całej swej, nieuniknionej przecież, staroświeckości, wciąż potrafi wywrzeć wrażenie na czytelniku. Kto wie, być może po lekturze spojrzymy z obawą na ukryty za ścianą łazienki przewód kominowy, zastanawiając się, czy nie czyha tam Biały Wyrak...
Zbiór został wydany w ramach BookRage; tekst oparto na wydaniach przedwojennych, czyli - że tak przypomnę - mamy do czynienia z pełną, nieokrojoną wersją opowiadań.
1 komentarz:
Zaraza. Przeczytałam Białego Wyraka.
Prześlij komentarz